Dwa tygodnie temu ograliśmy u siebie Alcorcón w stosunku 1:0. W zeszły weekend takim samym wynikiem zakończyło się starcie z Racingiem. I dzisiaj jesteśmy zwycięzcami, ale znów drużyna wykonała plan minimum – pilnowała, abyśmy mieli na koncie o jedną bramkę więcej niż rywale. Podobnie jak w sobotę, do siatki trafił Gonzalo Higuaín, nawet w podobnym momencie. Przewagi Królewskich nie można podważyć, a w obliczu remisu Milanu z Marsylią i awansu Los Blancos na szczyt tabeli, brak skuteczności schodzi na dalszy plan.
Nie wyobrażałam sobie scenariusza innego niż ten zakładający triumf gospodarzy i wiele wskazywało na to, że z podobną wizją w głowach wyszli na murawę gracze ze Szwajcarii. Głównie ich nieśmiałej i słabej postawie zawdzięczamy tak bezstresowo zdobyte trzy punkty. W pierwszej odsłonie często zamykaliśmy ich na połowie boiska, raz za razem szturmując bramkę. Po dwudziestu minutach za sprawą Gonzalo Higuaina wyszliśmy na prowadzenie, kilka chwil później Leoniego testował Xabi Alonso, a później w słupek trafił Marcelo. Okazji do pokonania golkipera Zurychu nie brakowało, ostatniego podania lub skuteczności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz